Wzniósł ręce i zaśpiewał pieśń.
- auto-rl
- 17 lis 2020
- 1 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 2 cze 2024
Pewnego dnia, tuż po wschodzie słońca, Pan Bóg obudził się, otwierając powoli jedno oko. Spoglądał z troską przez przymkniętą powiekę aby upewnić się czy jeszcze świat istnieje. Syn już nie spał a wstawszy nieco wcześniej obchodził zaułki nieba , przyglądając się z góry sytuacji. Aniołowie krążyli nieco smutni nad oceanem a Duch Święty lekkim powiewem rozganiał resztki chmur znad ziemi.
Zaświeciło słońce, jak tylko potrafiło najmocniej. Jednakże przy blasku Bożego oblicza wydawało się małą iskierką. Podjęło jednak swoją zleconą przez Stwórcę pracę i zaczęło osuszać ziemię.
Bóg Ojciec wstał, i chodząc tam i z powrotem, zdawał się zaglądać głęboko w wieczność. Robił wrażenie jakby miał nieco pretensji do samego siebie. Mruczał pod nosem, spoglądał spod opuszczonych powiek na Syna i na Ducha, kręcił głową i pocierał brodę.
Świat milczał , ptaki nie śpiewały, aniołowie też. – Co tu robić ? – Pytał Bóg samego siebie – Co tu robić ? I właśnie wtedy zauważył, że pewien człowiek wyszedłszy z drewnianego statku, stanął na skale otoczony rodziną i pomimo trudnej sytuacji, wzniósł ręce do góry, do Niego i zaśpiewał pieśń.
To rozradowało serce Boga do tego stopnia, że uśmiechnął się do człowieka, potem do Syna Jedynego i Bożego Ducha, spojrzał jeszcze raz w wieczność , podskoczył na jednej nodze i zawołał – Już wiem !
Wziął swój pędzel, którym od początku malował niebo i ziemię, zamachnął się szeroko od wschodu do zachodu i namalował… tęczę!
Alleluja ! Alleluja! – Zaśpiewali aniołowie w niebie.
Comments