TRAFIŁA KOSA NA KAMIEŃ...

OTO MÓJ KOMENTARZ DO WYDARZEŃ WE FRANCJI . MAM TU NA MYŚLI BANDYCKI ATAK ISLAMISTÓW NA REDAKCJĘ SATYRYCZNEGO CZASOPISMA "CHARLIE HEBDO". ZAMACHOWCÓW NAZYWA SIĘ TERRORYSTAMI ... I SŁUSZNIE, BO NIMI SĄ. DZIWNE JEDNAK JEST TO , ŻE REDAKTORÓW OWEGO PIŚMIDŁA NIKT WCZEŚNIEJ NIE NAZWAŁ TERRORYSTAMI. TO WŁAŚNIE ONI W NAJWULGARNIEJSZY SPOSÓB OBRAŻALI NIE TYLKO ISLAM JAKO RELIGIĘ, SZYDZILI TEŻ Z INNYCH WYZNAŃ, RÓWNIEŻ Z NAS KATOLIKÓW. NAŚMIEWALI SIE Z TRÓJCY ŚWIĘTEJ , MATKI BOŻEJ , PAPIEŻY ITP. GDZIE BYŁA WTEDY ZBULWERSOWANA OPINIA PUBLICZNA? GDZIE BYŁY "POSTĘPOWE" MEDIA ? WULGARNE, PRZEŚMIEWCZE ARTYKUŁY I RYSUNKI ODNOSZĄCE SIĘ DO TAK DELIKATNEJ SFERY JAKĄ JEST RELACJA CZŁOWIEKA DO BOGA, NIE BYŁY TAM RZADKOŚCIĄ. OT TAKI TERRORYZM SŁOWNY. AŻ W KOŃCU STAŁO SIĘ . OCZYWIŚCIE NIE USPRAWIEDLIWIAM BARBARZYŃSTWA TERRORYZMU. JEDYNIE MYŚLĘ , ŻE SŁOWEM PISANYM CZY MÓWIONYM TEŻ MOŻNA NISZCZYĆ, ZABIJAĆ CZY TERRORYZOWAĆ. A RESZTA TO JUŻ TYLKO SKUTEK. DLATEGO TAK WAŻNA JEST ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA TO, CO SIĘ MÓWI I PISZE. BRAK TAKIEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI NIE MA NIC WSPÓLNEGO Z WOLNOŚCIĄ SŁOWA.

NASZĄ MODLITWĄ POWINNIŚMY OBJĄĆ JEDNYCH I DRUGICH I PROSIĆ DLA WSZYSTKICH O BOŻE MIŁOSIERDZIE.